niedziela, 20 lipca 2014

One

-Doskonale wiesz,że tak będzie najlepiej-uslyszałam poraz kolejny tego poranka od swojej mamy.
-Tak wiem,ale nie chce zostawiać tego domu,znajomych no tego miasta-marudziłam.
-Tam zaczniemy wszystko od nowa-uśmiechnęła się i mnie przytuliła.
Mam na imie Demetria ogólnie bliscy mówia mi Demi.Mam 17lat i mieszkam w okolicy Londynu.Mama dostała nową pracę i poznała nowego 'wybranka' z Australii w Melbourne.Byłam na nią wściekła od tak postanowiła o naszej przeprowadzce do Alexa.Tak miał na imie jej nowy partner.
Pakowałam już ostatnie rzeczy do wlaizek i byłam gotowa na jutro.Na zegarku była już 22 więc postanowiłam się umyć i iśc spać.Miałam wstać o 6 rano.Boże za co.
Kiedy wyszłam z łazienki zajrzałam jeszcze do mamy.
-Dobranoc-uśmiechnęłam się.
-Dobranoc słoneczko-odwzajemniła uśmiech.
Chcecie wiedzieć co stało się z moim tatą?Och,cóż mama opowiadała że zginął w wypadku kiedy miałam 2lata.Nie pamiętałam go.Jedynie widziałam go na zdjęciach.Mama mówiła,że długo nie mogła się po tym pozbierać.Jednak po nim pozostałam jej ja,zawsze powtarza mi,że strasznie mnie kocha i nie chce mojej krzywdy.Jednak ona nie wie...

****Kolejny dzień*****
Wstałam kilka minut przed 6.A dosładnie 5:55.Przemyłam twarz i nie robiłam nic szczególnego ze swoim wyglądem.Wyglądałam okropnie,nic nadzwyczajnego w sumie.Ubrałam czarne rurki i białą koszule z kołnierzykiem bez ramion do tego klasycznie czarne vansy.Wniosłam swoje walizki na dół.
-Co chcesz na śniadanie?-zapytała mama robiąc sobie kawe.
-Zrobie sobie kanapkę,zrobisz mi też kawy?-usmiechnęłam się.
-Jasne
Byłyśmy gotowe o 6:45 wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy na lotnisko.Lot miałyśmy o 8:00.Mama zostawiła samochód na parkingu,miał go odebrać wujek.Brat mamy Marcus.

Lot mijał strasznie nudno.Nie miałam co robić oprócz spania i słuchania muzyki.
Wreszcie usłyszałam te 'magiczne' słowa,aby zapiąc pasy.
Na lotnisku miał na nas czekać Alex.Mama od razu go poznała.Wysoki brunet,był ubrany w garnitur skrzywiłam się trochę,ale cóż.Podszedł do nas.
-Alex-odezwała się moja mama przytulając go.Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Pewnie Demetria-spojrzał na mnie.Miał niebieskie oczy.Pełne niebieskie.Pokiwałam głową.
-Miło mi-uśmiechnęłam się.
Alex pomógł nam z walizkami,kiedy już wszystko zapakowaliśmy mogliśmy jechać.W zasadzie byłam strasznnie głodna już i chciałam już być w domu coś zjeść.
Jechaliśmy dobre 30minut już.
-Mam nadzieje,że Ci się tutaj spodoba-odezwał sie Alex spoglądajac w lusterko.
-Och,myślę że tak-odwzajemniłam uśmiech.
Podjechaliśmy pod dość duży kremowy dom.Nie mogłam uwierzyć,naprawdę to tutaj?
Wysiadłam i nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-I jak?-zapytała mama stajac obok mnie.
-Nie wiem co powiedzieć-zasmiałam się.
-Pokaże ci twój pokój-odezwał sie Alex wnosząc ostatnią walizke.
Skierowałam się do środka.Weszliśmy na górę.Alex otworzył mi drzwi do jednego z pokoi.Wniosłam tam swoją walizkę i spojrzałam na pokój.Był cudowny,miał balkon a był cały biały.Z boku wielka szafa,biurko,duże łózko.Omójboże.
-Jest piękny-usmiechnęłam się.
-Ciesze się-odzwajemnił uśmiech-zostawie cię abyś się rozpakowała-poiedział po cyzm wyszedł.
Od razu otworzyłam balkon,aby wpadło trochę powietrza.Spojrzałam na dom obok,ktoś miał akurat okno tak jak ja balkon.Przez chwilę wpatrywałam się w nie az usłyszałam jakieś głosy.Spojrzałam w dół.Zobaczyłam pięciu chłopaków i jakieś dwie dziewczyny,siedzieli przy basenie i ciagle się smiali.Przystojni pomyślałam.
Ogarnęłam się i weszłam do środka,rozwiesiłam swoje rzeczy w szafie a reszte poskładałam.Zeszłam na dół,aby coś zjeść.W kuchni siedziała mama  z Alexem.Rozmawiali o czymś.
-Kochanie,chcieliśmy jechac na zakupy będziemy pod wieczór dobrze-powiedziała mama.
-Jasne a dostane klucze? Tak wiecie jakbym chciała iść do sklepu czy przejśc się-wzruszyłam ramionami.
-A tak zapomniałem-Alex wstał i podszedł do szufladki i wyciągnął jeden klucz-Prosze.
-Dziękuje-usmiechnęłam się.
Była już 17,strasznie mi się nudziło.Bo w zasadzie co ja mogłam tutaj robić?Nie dostałam żadnych wiaodmości od Mariki.Była ona moją przyjaciółką z Londynu.Wzięłam klucze,założyłam buty i postanowiłam się przejść.Nie wiem gdzie.Może już coś ogarnę.
Zamknęłam dom i skierowałam się w prawą stronę.Szłam tak z kilka minut aż doszłam do skate parku.Lubiłam kiedyś jeździć na desce,ale po tym jak złamałam nogę odwidziało mi się.
Zobaczyłam tam jednego z tych chłopaków.Brunet,pełno tatuaży.Idealny.Nie pwoiem,że nie.
Postałam chwilę patrząc jak jeżdża,ale później poszłam dalej.Minęłam kilka sklepów i zanim się zorientowałam było już po 19.Postanowiłam wrócić.
Kiedy wracałam i pewnym momencie dostałam czymś w nogi i o mało co nie straciłam równowagi.Odwróciłam się i zobaczyłam deskę.Podbiegł do mnie ten chłopak.Spojrząłam na niego i usmiechnęłam się.
-Przperaszam,chciałem zrobić trick i deska mi poleciała-podrapał się po karku.
-Uhm..nic nie szkodzi.A jaki trick jak mogę wiedzieć?-zapytałam
-Ollie-powiedział krótko podnosząc deske.
-On jest strasznie prosty-zasmiałam się-Chcesz mogę pokazac ci jak łatwo można się go nauczyć-wyciagnłęam dloń.
Chlopak spojrzał  na mnie zdziwiony,ale podał mi deske.Pokazałam mu swój sposób po którym pierwszy raz udało mi się zrobić ten trick.Po mnie tak samo zrobił go on.I jak? Udało się!
-Niesamowite,nie pomyślałbym że taka dziewczyna potrafi jeździć-usmiechnął się.-Jestem Jai-podał mi dłoń.
-Demetria-odwzajemniłam gest.-Możesz mi mówić Demi-dodałam.
-Okej Demi,więc mieszkasz tu?Nie widziałem cię chyba wcześniej na tej ulicy-zapytał
-Dzisiaj przyleciałam razem z mamą-uśmiechnęłam się-Właśnie tutaj-dodałam kiedy byliśmy już pod domem Alexa.
-Tutaj?-zapytał zdziwiony-Mieszkasz u tego adwokata?-usmiechnął się.
-Uhm...to coś złego?-skrzywłam się dleikatnie.
-Nie,nie.Lubię go jest całkiem fajny-wzruszył ramionami-Mieszkam obok-pokazał na dom.
-Wiem,kiedy wyszłam na balkon to was widziałam.
-Podglądasz-zasmiał się
-Przestań,wcale nie-zasmiałam się razem z nim.
-Wiesz co?Może zapoznam cię z moimi przyjaciółmi-zaproponował.-Masz jutro czas?
-Jasne-uśmiechnęłam się.
-Dobra to podaj mi swój numer,napisze do ciebie jutro-wyciągnłą telefon a ja podałam mu swój numer.Pożegnałam się z Jai'em i weszłam do domu.Kiedy ściągnęłma buty i chciałam juz iśc na góre zatrzymał mnie Alex.
-Demi,możesz na chwilę podejść?-zapytał
-Pewnie-westchnęłam i podeszłam do niego.
-Widziałem jak rozmawiasz z Brooksem.-spojrzał na mnie.Był wkurzony?
-Znaczy Jai'em?-zdziwiłam się na co on przytaknął.
-Nie możesz się z nim zadawać.Nie pozwalam ci-powiedział poważnie.
-Ty tak serio?Jakie masz powody?
-Nie wazne jakie,ważne że je mam-powiedział omijając mnie.
Stałam tak przez chwilę i wbiegłam na górę.Zapaliłam światło w pokoju i wybrałam ciuchy do spania.Luźna koszulka ze spodenkami.To wszystko.Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic.
Odpaliłam laptopa i zaczęłam przeglądać różne strony.Mój telefon zaczął dzwonić.Spojrzałam na wyświetlacz.Numer nieznany.
-Słucham?-zapytałam nie odwracajac wzroku od laptopa.
-Wyjdź na balkon-usłyszałam i za chwilę się rozłączył.Odłożyłam telefon i zamknęłam laptopa.Otworzyłam balkon i spojrzałam na dół.Nic.
-Szukasz mnie na dole?-zaśmiał się chłopak.Podniosłam głowę i spojrzałam przed siebie.To okno było Jai'a.Uśmiechnęłam się.Chociaż wątpie aby to zauwazył.
-Coś się stało?-zapytałam
-Nie mogę spać,ty chyba też hm?
-Och,własnie chciałam się kłaść.Dlaczego nie mozesz spać?-zdziwiłam sie.
-Nie chce tak rozmawiać.Może zejdziesz na dół i się przejdziemy?-zapytał.
Kiwnęłam głową i wyszłam z balkonu.Ubrałam bluze i zeszłam cicho na dół.Wzięłam klucze i założyłam buty.Cicho otworzyłam drzwi i zamknęłam.Przed brama czekał już Jai.
-Chodźmy może tam-pokazał dłonią na ciemną stronę ulicy.Podniosłam jedną brew do góry-Nie bój się-dodał.
-Więc?Dlaczego nie śpisz?-zapytałam kiedy zaczęłiśmy iść.
-Pokłociłem się z dziewczyną.Niby nic takiego,ale zawsze mi po kłótniach źle-wzruszył ramionami.
-Uhm..przykro mi-spuściłam głowe.
Ogólnie rozmawialiśmy strasznie dużo.Poznałam go dzisiaj.Był jedyną osobą która tutaj znałam.Powiedział mi troche o sobie.Powiedział,że ma jeszcze dwóch braci jeden z nich to to jego bliźniak.Mieszkają razem ze swoimi przyjaciółmi.
Wydawał się dośc fajny,strasznie zabawny.Ciagle sie wygłupiał.Nie przeszkadzało mu nawe kiedy ktoś przechodził.Chciaż o tej godzinie to była może jedna osoba na kilkanaście metrów.
Spojrzałam na zegarek było około 2 w nocy.Zaproponowałam abyśmy już wrócili.Jai mnie odprowadził i powiedział,że napisze jutro.
Wróciłam do pokoju i od razu połozyłam się spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz